U mnie nie sprawdza się jedzenie słodyczy (np. czekolady) w małych ilościach. Jak jem słodycze to potem mam już cug słodyczowy. Od zawsze miałam z tym problem, po prostu zajadam stres i złe samopoczucie. Ale jak już osiągnęłam swój życiowy rekord wagi, to jednak postanowiłam nad tym zapanować - w końcu to ja podejmuje decyzję co jem. No i jakoś tam sobie poukładałam wszystko w głowie i odstawiłam słodycze (nie mam żadnych w domu), zaczęłam liczyć kcal w apce i nie przekraczam zapotrzebowania. Jem czasem śniadania na słodko, pije słodkie napoje zero kcal (czego akurat nie polecam, muszę też z tego zrezygnować) i jakoś to idzie, jestem w stanie z nich rezygnować. Oczywiście, czasem wpadną jakieś słodycze, ale jeśli rzeczywiście coś chce zjeść to zazwyczaj kupuje np. lody niskokaloryczne i też wrzucam w apke by nie przekroczyć zapotrzebowania. Jak jest jakaś impreza to staram się mniej słodyczy zjeść niż bym chciała. Ale jeśli się nie uda, to żadnej załamki - jutro znowu wracam na dobry tor. Chyba to przede wszystkim zmieniło moje funkcjonowanie - nie załamuje się i nie wracam w "nałóg" przez to że wyłamię się raz i sięgnę po słodycze.