Jeszcze trzy lata temu moja waga nie przekraczała 64 kg...
Koszmar.
W ciągu jednego roku przytyłam 11 kg. Od tak.
Nie pamiętam żebym siedziała w lodówce, obżerała się.
Po prostu z dnia na dzień tyłam coraz bardziej.
TERAZ WAŻĘ 91 kg Przy wzroście 165cm :(
Zaczęło się od świąt wielkanocnych. Wiadomo. Ciasta, babeczki, jajka, czekolada...
Ćwiczyłam, ale i to nic nie dawało. Poddałam się w ciągu tygodnia kiedy zauważyłam, że przy diecie (chodziłam prawie cały czas głodna) i regularnych ćwiczeniach schudłam tylko 0,5 kg.
Tak szybko jak schudnę, tak szybko przybieram na wadze.
Wystarczy JEDEN batonik, który wszystko psuje :(
Wcześniej wystarczyły mi 2 dni żeby zrzucić 1 kg. Bez diet. Samymi ćwiczeniami.
Czuję się bardzo źle. Cała szafa ubrań do wyrzucenia, Wszędzie przez ubrania przedzierają się fałdy tłuszczu.
Najgorsze są nogi. W udach mam aż 86 cm.
Mam potworny cellulit a ostatnio pojawiły mi się też rozstępy.
Brzuch wciągam tak, że po zmierzeniu wynosi 96cm, choć jego prawdziwy rozmiar to 120cm.
Postawiłam sobie wyzwanie:
CHOCIAŻ 70 KG DO KOŃCA SIERPNIA !!!
Moim marzeniem jednak jest ważyć 52 kg.
Nie więcej i nie mniej.
|